top of page
Zdjęcie autoraJoanna Barczak

ROZSMAKUJ SIĘ W WINIE

Zaktualizowano: 9 kwi 2021





Wino. Lubimy, ale się boimy. Może nie wszyscy, ale znam sporo osób, które zanim jeszcze ktoś je zapyta, mówią, że w sumie to się nie znają. Chciałyby wiedzieć więcej, ale póki co mam o nic nie pytać. Tak jakby to był powód do wstydu, że nie ma się w jednym palcu niemal 1400 szczepów białej i czerwonej winorośli, z których obecnie produkuje się wino. Do tego ich

krzyżówek i cech charakterystycznych dla tego, gdzie i jak są uprawiane.


Na temat wina powstały (i wciąż są aktualizowane) potężne tomy. Można studiować enologię, czyli fascynującą naukę o uprawie i produkcji wina. Można zdobywać praktyczną wiedzę i certyfikaty w uznanych instytucjach w Wielkiej Brytanii lub USA. Subskrybować piękne edycje czasopism na temat wina z recenzjami od najlepszych winnych nosów. Ale można też zacząć powoli: przed kolejnym łykiem spojrzeć na wino, powąchać je i zwyczajnie nad nim się

zastanowić. Potem spojrzeć na etykietę, aby wiedzieć co pijemy, i spróbować zapamiętać szczep/region. Dla zmotywowanych: założyć notatnik (analogowy lub w telefonie, jak nam wygodniej) i spróbować opisać próbowane wino w kilku słowach. Z pomocą przyjdą też blogi o winie, a od niedawna przychodzę ja.


feelyourwine.ch, czyli rozgadana Dżoana. Z wielką frajdą, za to bez snobizmu, edukuję o winie. Póki co w wersji online (warsztaty połączone z degustacją), ale jak sytuacja pandemiczna pozwoli, również na żywo.

Zaczęłam, bo zwyczajnie znudziły mi się dwa rodzaje win, które występują na stołach przy kolacji lub domówkach w kraju sera i Rogera. Postanowiłam zatem wgryźć się w temat i wyedukować najpierw siebie, a potem znajomych. Od tej pory na naszych stołach zrobiło się zdecydowanie ciekawiej, a wcale nie drożej czy mniej smacznie jeśli chodzi o butelki.


Wino w Szwajcarii


Obracam się głównie w kręgach “ekspackich”, gdzie wino szwajcarskie to jeden z ulubionych tematów do narzekania. Drogie i niedobre. Czy na pewno? Jak dla mnie nieznane, dlatego z czystej ciekawości (i wrodzonej przekory) konfrontuję się z tym tematem i chętnie przybliżam go innym. Tylko 1% szwajcarskiego wina trafia poza granice kraju, zatem naprawdę niewiele osób ma okazję go spróbować zanim tu przyjadą.


A warto, bo w kwestii wina Szwajcarzy po mistrzowsku robią coś z niczego, i jeśli to coś nadal nie wychodzi, tak do wina dobierają jedzenie, że najdelikatniejsze podniebienia będą usatysfakcjonowane. Trochę się tu wyzłośliwiam, a tak naprawdę jest co podziwiać.


Szwajcaria, choć naturalnie zróżnicowana od palm po lodowce, wprawdzie ma gdzie uprawiać winogrona, ale jest to sztuka wymagająca ogromu pracy, często manualnej. Stąd stosunkowo wysokie ceny, ale też absolutne winne perełki nie do znalezienia nigdzie indziej.

Szwajcarzy to wiedzą i z charakterystyczną dla siebie dumą narodową sączą swoje białe do apèro a czerwone do głównego. Polecam odważyć się i spróbować wkroczyć na przestworza tych półek w sklepie, które do tej pory omijaliście szerokim łukiem. Szwajcarskie supermarkety, robią naprawdę świetną robotę w kwestii selekcji wina. Nawet jeśli chwycicie za butelkę, która po otwarciu nie przypadnie Wam do gustu, będziecie wiedzieli na przyszłość czego na pewno nie kupować (zawsze można zużyć wino do gotowania). A jeśli macie swoje ulubione etykiety, które zwyczajnie Wam się nigdy nie nudzą, po otwarciu butelki następnym razem pomyślcie co tam w tym winie naprawdę czujecie.



Asia

93 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page